#2 Louis Latour Gevrey-Chambertin 2014

Jak wiadomo w życiu trzeba się umieć cieszyć z małych rzeczy, ja – nawet gdy na świecie szaleje zaraza – nie potrafię. Dlatego zamiast odkorkować coś w przyzwoitych pieniądzach i mieć dzień jak co dzień oraz spokojne sumienie postanowiłem zaatakować butelkę z grupy „nie wiem kiedy następnym razem będę miał odwagę otworzyć takie wino”. Odwagę zebrałem a i powód się znalazł: raz, że kolacja z okazji dnia kobiet, którą przygotowywałem dla mojej żony (a ona wprost uwielbia burgundy, nawet do chipsów…) dwa, że ostatnimi dniami życie skruszało, stało się bardziej uciążliwe, zmartwień przybyło, kichnięcia są śmiercionośne no i trzeba było w końcu zacząć myć ręce. Jak żyć? Pytacie. Ano grubo! Odpowiadam. Wszak kto gra grubo wygrać musi!

Gevrey-Chambertin to małe winiarskie miasteczko w Burgundii położone w Cotes de Nuits przy Rue des Grand Crus – 60 kilometrowej enoturystycznej trasie ciągnącej się od Dijon do Santenay. Na niecałych 400 ha kamienistej, wapiennej gleby tworzy się tu jedne z najbardziej znanych, docenianych i sławnych Pinot Noir-ów na świecie. Wino, które otworzyłem zrobione zostało przez Maison Louis Latour – producenta z tradycją nie małą, bo sięgającą XVI wieku. Aktualnie Louis Fabrice Latour będący u sterów rodzinnego biznesu reprezentuje 11. pokolenie winiarzy, rodzina Latour jest w Burgundii najstarszą rodziną kupiecką z największymi na tym polu sukcesami biznesowymi.

#2 Louis Latour Gevrey-Chambertin 2014

Producent: Maison Louis Latour

Kraj pochodzenia : Francja

Region : Burgundia

Apelacja: Gevrey-Chambertin AOC

Odmiana: Pinot Noir

Beczka: 10-12 miesięcy beczki 225l z czego 20% nowych.

Wiek krzewów : 30 lat

Alkohol: 13,5%

Oko : Wino czyste i klarowne o niskiej intensywności. Rdzeń w kolorze rubinowym, suknia ceglasta.

Nos: Wino o średniej intensywności (jak na Pinot Noir jest bardzo intensywne), cały czas rozwijające się. Od samego początku atakuje aromatami drugo i trzeciorzędowymi, świeżego owocu praktycznie brak, za to mamy cały katalog cudownych aromatów dojrzałych czereśni, suszonej żurawiny, kirshu, lukrecji, cedru, smoły oraz dymu i sosu śliwkowego. Po chwili pojawiły się grzyby i elementy ściółkowe. Przyznaję jest na bogato!!! Najchętniej to bym tego nie pił, tylko wąchał cały czas.

Usta: Wino wytrawne o średniej kwasowości i średniej(-) zawartości tanin. Ciało wina na poziomie średnim, intensywność średnia(+), finisz długi. Paleta prezentuje się dużo bardziej świeżo niż nos stąd wyżej wniosek o tym, że wino jeszcze ma przed sobą najlepszy czas. W smaku wiśnie i suszona żurawina, trochę pestki na końcu czekoladowa to wszystko okraszone masą przypraw.

Konkluzje: Świetne wino … to dopiero z tego będzie. Oczywiście jest już gotowe do picia, ale mam wrażenie, że jego potencjał jeszcze nie został odkryty. To dosyć ciekawe, bo producent podaje, że to wino powinno być pite 3-5 lat od zbioru, czyli teraz. Pamiętajmy jednak, że pomimo tego, że jest to apelacja najniższa to jednak jest to nadal Gevrey-Chambertin. Pinoty z tego regionu charakteryzują się zawsze relatywnie większą ekstrakcją, intensywnością, tanicznością, większym ciałem oraz niejednokrotnie zaskakującą żywotnością w porównaniu do sąsiednich apelacji. Wino po dwugodzinnej dekantacji łapie fajny balans i daje bardzo dużo radości. Intensywność, długość i kompleksowość tego wina są niepodważalne. Podsumowując jest to oczywiście wino bardzo dobre. Wierzę natomiast że 2014 rocznik jeszcze sporo może nam pokazać – sprawdzimy za rok, dwa, może trzy nawet jak wytrzymam … jeszcze jedna flaszka została.

Vitello Tonnato

Pairing: Jak już wspominałem powodem do otwarcia lepszej butelki – poza apokaliptycznością bieżących dni – było również święto kobiet. A więc żeby było jasne najpierw wpadłem na pomysł żarcia potem dobierałem wino. Gotowałem Vitello Tonnato, piemonckie danie składające się z cienko plastrowanej gotowanej cielęciny w sosie majonezowym z tuńczyka, anchois i kaparów – całość serwowana na zimno. Zazwyczaj jestem wierny zasadzie it grows together it goes together, czyli regionalności parowanych elementów, lecz tym razem nie miałem pod ręką żadnego nebbiolo czy barbery. Wspomogłem się więc odrobinę literaturą i doszedłem do wniosku, że najlepszą opcją będzie tutaj Burgundia biała lub czerwona, a że białej również brakło i jak już pisałem wyżej Olga uwielbia Pinoty – czego lekceważyć nie wypadało w jej święto – padło więc na czerwień. Powiem też szczerze, że nawet gdybym posiadał wina z regionu nie wiem czy i tak nie skusiłbym się na próbę połączenia z czerwonym burgundem. Dobre przeczucia miałem myśląc o tym pairingu. Jak wyszło ? Jak to mówią najgorzej to jak się komuś coś wydaje… Tak na czwórkę wyszło … Pomysł by podać do tego dania wino ze szczepu Pinot Noir wciąż uważam za bardzo dobry. Podobnie myślę o pochodzeniu wina czyli najlepsza – jeśli już pójdziemy w pinoty – będzie Burgundia. I wszystko się zgadzało: kruchość i lekkość dania przy jednoczesnej intensywności smakowej pasowała do kwasowości i aromatyki wina, które nie było przesadnie owocowe mając jednocześnie sporo elementów ziemisto przyprawowych. Problemem natomiast okazało się ciało wina, które absolutnie przykrywało danie, następował swoisty anschluss kubków smakowych, blitzkrieg w wykonaniu pinota (Francuzi mogliby się uczyć od własnego wina a Niemcy byliby dumni z sąsiada!) Dosłownie przez sekundę czuć było łączenie się smaków tak jakby cielęcina walczyła o odrobinę uwagi, ale chwilę później w ustach istniało już tylko wino (wciąż pyszne i cieszące niesamowicie lecz domagające się stuprocentowej uwagi). Podsumowując moje zmagania trop był dobry lecz dobór konkretnego trunku już nienajlepszy. Rekomendowałbym Burgundię lżejszą, młodszą, bardziej zwiewną albo po prostu białą.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s